wtorek, 20 maja 2014

Prolog

Kushina
 Obudziłam się równie o ósmej. Zwykle śpię dłużej, lecz to chyba przez świadomość tego, że nie jestem w swojej wiosce. Powoli i niechętnie wygrzebałam się spod mięciutkiej kołderki i podeszłam do szafy. Wyjęłam pomarańczowy podkoszulek ze znakiem Kraju Wiru oraz czarne spodnie shinobi. Następnie ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam orzeźwiający prysznic i przebrałam się w przygotowane ubrania. Spojrzałam w lustro i uśmiechnęłam się delikatnie. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Później poszłam do kuchni w celu zrobienia śniadania. Zjadłam dwie kanapki z dżemem truskawkowym i postanowiłam wyjść na spacer.
 W Sunie jestem już dwa tygodnie. Zatrzymałam się tutaj z moją sensei; na imię jej Hanae Yuchirou, ma czarne włosy i głębokie, fioletowe oczy. Na moje oko jest ode mnie trochę starsza. Poznałyśmy się jeszcze w Kraju Wiru. Często spotykałam ją pod Akademią Shinobi. Nigdy nie wiedziałam, dlaczego tam przychodziła, ale nie pytałam. Zawsze, gdy z nią rozmawiałam byłam szczęśliwa. Kobieta miała na mnie pozytywny wpływ. Dzięki niej potrafiłam nawet czasami uśmiać się do łez… To wszystko jednak zmieniło się po upadku wioski. Hanae straciła swojego najlepszego przyjaciela. Nazywał się Ryoko. Nazwiska nie pamiętam. Widziałam go kilka razy. Z sensei chodziłam często na lody po egzaminach w Akademii. W lodziarni pracował właśnie Ryoko. Lubiłam go. Gdy zginął podczas oblężenia wioski… mi również było źle. Nie wyobrażam sobie jak to przeżywała moja sensei. Od kilku lat była w nim zakochana. Nigdy jednak nie dowie się, czy z wzajemnością… Moja rodzina również zginęła. Przez pierwsze dni nie mogłam w to uwierzyć. Nie przyjmowałam do wiadomości tego, że nigdy już nie zobaczę uśmiechu mojej matki… Niestety, stało to się. Ojciec umarł dwa lata temu… Teraz nie mam już nikogo, oprócz Hanae.
 Nie zauważyłam nawet, gdy usiadłam na ławce i zaczęłam płakać. Słone łzy spływały po moich policzkach i nie chciały przestać. Uspokoiłam się dopiero po dziesięciu minutach. Postanowiłam wrócić do naszego wynajętego mieszkania. Może Hanae wróciła? Wczoraj coś mi mówiła, że rano idzie pozałatwiać sprawy z Kazekage… Postanowiłam wrócić do domu.
 Weszłam do mieszkania i ruszyłam od razu do salonu. Na szczęście moja sensei siedziała na kanapie i… piła sake. Cóż… Topi smutki, nie?
- Kushina… Jutro… rano wyruszamy. – powiedziała słabo.
- Rozumiem. Ale… Gdzie? – zapytałam ciekawa.
- Do Konohy. – uśmiechnęła się.
- Czemu akurat tam? Chociaż w sumie… to całkiem niedaleko i byłam tam kilka razy. Zostaniemy tam na stałe? – ucieszyłam się.
- Skoro tak mówisz to bardzo prawdopodobne. – zaśmiała się. Przytuliłam ją. Resztę dnia spędziłyśmy na rozmowach o przystojniakach, jakich spotkamy w Wiosce Liścia. Tak, wiem. To takie dojrzałe.




I hope you enjoy that. :D Huhuee taki inglisz :D
Pozdro dla Happiego.